Poniżej jego treść w całości.
Na ostatniej sesji Rady Miejskiej doszło do wyjątkowo brutalnych działań ze strony grupy radnych będących w opozycji do burmistrza. Po pierwsze obniżono mu wynagrodzenie zasadnicze do wysokości ok. 2500 zł na rękę (oczywiście plus dodatki, ale one też są na najniższym pułapie – 20%). Sam fakt podjęcia tej uchwały pod nieobecność burmistrza był już nie do przyjęcia i miał charakter sądu kapturowego. Kto z nas chciałby być sądzony nie będąc obecnym? Czy któryś z radnych czułby się dobrze, gdyby miało to jego dotyczyć? Wątpię! Po drugie z dyskusji wykluczono dwoje radnych – kolegę Pakisza i mnie, nie dając tylko nam dwojgu zadać pytania. Pani Radna Bilińska Wołodźko, która uroczyście oznajmiła w swoim wystąpieniu na początku debaty, że chce dialogu i zgody (choć zagłosowała za obniżeniem pensji do minimum) zaproponowała, widząc na tablicy ostatnią dwójkę radnych, aby zakończyć dyskusję. No bo po co była Jej potrzebna wiedza, co my myślimy i co powiemy na ten temat, jak jest większość (i ja nawet Panią Radną rozumiem, biorąc pod uwagę pewne względy). Niestety, pozostali radni tzw. opozycji skwapliwie przegłosowali Jej propozycję. No i próbę dialogu, zgody, i takie tam „bla, bla” szlag trafił już na tej samej sesji. Tymczasem chciałam powiedzieć o kilku kwestiach. No i teraz mogę je przedstawić. Siłą rzeczy skrótowo.
1. Jak usłyszałam od pewnego wyborcy pytanie „a dlaczego, przecież burmistrz niczego złego nie zrobił” – nie zdefraudował pieniędzy, nie mobbingował pracowników, nie upijał się w godzinach pracy, nie uwodził pracownic mu podległych, nie przyjmował łapówek, nie uległ korupcji. Ba…pracuje sumiennie, jest zaangażowany, pracuje za dwóch (za wiceburmistrza, którego nie ma), zwykle podobno nie pobiera delegacji (nie sprawdzałam), gdy wyjeżdża, płaci własną kartą kredytową za gości gminy (to widziałam), jest skromy w oczekiwaniach i oddany sprawom miasta, tak jak je pojmuje. Tak jest obiektywnie i nie ma podstaw, aby obniżać mu pensję. Natomiast zarzuty wobec burmistrza miały charakter niemerytoryczny, nieuzasadniony i nieracjonalny. Owszem, pewne zarzuty, które wynikały, być może z niestarannej, niewnikliwej pracy urzędników, były zasadne, ale co ciekawe, burmistrz wziął to na siebie i nikogo nie obwiniał publicznie, co daje do myślenia i budzi raczej respekt. Nawiasem mówiąc pan Łańko powinien zdecydować się na coś. Bo w uzasadnieniu pisze, że urzędnik to czy tamto, że kierownik taki i owaki, a potem na sesji, chcąc urzędnikom się podlizać, chwali ich publicznie jak są świetnie przygotowani do pracy, merytoryczni, pracowici i należy im się podwyżka. Brzmi to cynicznie i fałszywie. Sądzę, że urzędnicy też wyczuli tę manipulację słowną.
2. Kwestia zarobków. Od stycznia 2020 roku burmistrz będzie zarabiał trochę więcej od pani, która sprząta w urzędzie, gdy zostanie podniesiona pensja minimalna. Już teraz, śmiem twierdzić, niektórzy urzędnicy zarabiają lepiej od niego, nie mówiąc o prezesach spółek, którzy mimo wszystko, zakres obowiązków mają inny. Jak można nazwać tę sytuację? Otóż ma ona charakter demoralizujący. I chyba oto chodziło. Cóż to za szef, który ma wynagrodzenie zasadnicze mniejsze od pracownika? A co z jego autorytetem? Czy warto go słuchać? Sytuacja absolutnie kuriozalna i absurdalna, no i zdecydowanie odstraszająca potencjalnych chętnych na fotel wiceburmistrza. Ile musiałby zarabiać wiceburmistrz? Owszem, może więcej, to nie rada (na szczęście) ustala mu pobory, ale mimo to sytuacja robi się niekomfortowa.
3. Tak więc mamy burmistrza, który zarabia grubo poniżej średniej krajowej, jak to wynika z małej kwerendy. Pytanie zatem - czy radni mogą podać przykłady tak niskiego wynagrodzenia burmistrzów z porównywalnych do D.M. gmin? Ja nie znalazłam, ale mam inne. Otóż proszę spojrzeć na zarobki i dodatki wójtów i burmistrzów gmin z naszego podwórka.
1. Miłakowo (gmina ok. 6 tys. mieszkańców) - wynagrodzenie zasadnicze 4.200 (dodatek funkcyjny 1.400, dodatek specjalny 30%),
2. Orneta (gmina ok. 12 tys.) - wyn. zas. 4.700 (dod.f. 1.900, dod. spec. 40%)
3. Olsztynek (gmina ok. 14. tys.) - wyn. zas. 4.700 (dod.f. 1.900, dod. spec. 40%)
4. Korsze (gmina ok. 10 tys.) - wyn. zas. 4.700 (dod.f. 1800, dod. spec. 35%)
5. Nidzica (gmina ok. 21 tys.) - wyn. zas. 4.800 (dod.f. 2.100)
6. Dywity (gmina ok. 12 tys.) - wójt wyn. zas. 4.700 (dod. 1.900 i 40%).
Z tego wynika, że nawet wójtowie zarabiają więcej, niż burmistrz miasta, które chce być traktowane poważnie - chyba że członkom Rady wnioskującym o obniżenie wynagrodzenia burmistrzowi nie zależy na dobrym wizerunku miasta. Bo obniżenie wynagrodzenia burmistrzowi do minimum obniża jego autorytet jako gospodarza tej gminy, a autorytet gospodarza jest nierozerwalnie związany z autorytetem gminy. Ponadto, obniżenie wynagrodzenia do wysokości odbiegającej zdecydowanie od średniej krajowej i gorszej w stosunku do osób na tym samym stanowisku w podobnych realiach (o czym świadczą przykłady wyżej), może być podstawą zarzutu jawnej dyskryminacji!!! Dobrze, aby prawnik burmistrza o tym pamiętał!
4. Kwestia odpowiedzialności. Pensja powinna być proporcjonalna do zakresu zadań i nałożonych obowiązków. Jeśli ta zasada jest słuszna, to np. pan przewodniczący Łańko - wnioskodawca, po obniżeniu pensji burmistrza winien swoją dietę tak obniżyć ze względu na sprawiedliwość i poczucie odpowiedzialności, aby była adekwatna do stopnia ponoszonej odpowiedzialności, która jest znacznie niższa od sprawowania funkcji burmistrza. Bo jeśli burmistrz ma otrzymywać 2500 zł na rękę wynagrodzenia zasadniczego, to przewodniczący nie może otrzymywać od stycznia 2020 roku diety w wysokości 2300 zł (nie tracąc na dodatek comiesięcznych dochodów z innych źródeł). W zwykłym, potocznym odczuciu będzie to sytuacja po prostu niesprawiedliwa i niedorzeczna.
5. Wizerunek. Jak będzie odbierany burmistrz naszej gminy przez potencjalnych partnerów? Burmistrz zarabiający tyle, ile (a może mniej) niż szofer przedsiębiorcy. Ok. Burmistrz obroni się swoimi dwoma fakultetami, erudycją, elokwencją, doświadczeniem samorządowym, ale czy obroni się gmina? Czy będziemy poważnie traktowani? Także my - jako Rada? Sam fakt walki radnych z burmistrzem może być dla nas fatalny w skutkach. Każdy może się bać, że burmistrz podejmie decyzję, którą za chwilę odrzuci Rada. Kto zechce u nas inwestować, coś kreować, budować? Czy to nie zatrzyma rozwoju gminy? Czy walka między organami, która jest już znana poza granicami gminy, nie zatrzyma chęci współpracy, bo sytuacja jest niestabilna. Obawiam się, że w niektórych przypadkach tak może być. Inne argumenty, których nie będę tu szczegółowo przedstawiać to:
6. w przypadku zarzucania błędów burmistrzowi - przypominam, choć to zwykły truizm - że tylko ten nie popełnia błędów, kto nic nie robi (Napoleon Bonaparte);
7. w przypadku zarzutu skarg na działanie burmistrza lub urzędu - skargi są normalnym przejawem funkcjonowania społeczeństwa obywatelskiego i przejawem samorządności, pozwalają poprawiać funkcjonowanie urzędu;
8. w przypadku zarzutu uchylenia uchwał - rozstrzygnięcia nadzorcze Wojewody są bardzo częste i niejednokrotnie w sprawach kontrowersyjnych rozstrzygane ostatecznie w sądzie. To chciałam powiedzieć w czasie debaty nad obniżeniem poborów burmistrza, ale nie dano mi tej szansy odbierając mi głos. Czy zgodnie z prawem? Jasne! Zgodnie ze statutem, ale w moim przekonaniu niezgodnie z dobrymi obyczajami. Gdyby nas było jeszcze 10 chętnych, to rozumiem, ale było nas dwoje. Dwa niedobitki, które cierpliwie czekały aż wszyscy się wygadają nieustannie korzystając z funkcji „priorytetu” (nadużywanego w trakcie tej sesji) i „ad vocem”. Ale cóż, skoro nie mogłam zabrać głosu, to te moje uwagi wniosę jako załącznik do protokołu, jeśli pan Łańko pozwoli, aby za jakiś czas ktoś nie zapytał o to, czy wszyscy wówczas tak samo myśleli…Bo jednak nie, tylko inaczej myślącym nie pozwolono dojść do głosu! Co zresztą oprotestowaliśmy z kolegami radnymi, nie chcąc uczestniczyć w tej hucpie i opuszczając salę.
Podsumowując – odbieram tę obniżkę jako symboliczną przemoc wobec drugiego człowieka, która obnażyła brak wrażliwości, chęć demonstracji władzy, prymitywną chęć pokazania kto jest ważniejszy, silniejszy i skuteczniejszy, a także ujawniła skrywaną wcześniej chęć absurdalnego odwetu i swoistej vendetty. Niestety, na tym sposobie myślenia części Rady Miejskiej, na szczęście, nie straci personalnie burmistrz, lecz – niestety - straci przede wszystkim nasza lokalna społeczność.